ZAPROSZENIE

Zarząd Stowarzyszenia ,,Pancerny Skorpion” przypomina członkom zwyczajnym, że w dniu 14.06.2019 r. o godz. 18.00 w Klubie Skorpion odbędzie się  Zebranie Stowarzyszenia ,,Pancerny Skorpion”. Po zebraniu ,,Biesiada miodowa”. Możliwość zakupu tegorocznego miodu. Liczymy na niezawodną obecność Kolegów!!!

75. ROCZNICA BITWY O MONTE CASSINO

Bitwa pod Monte Cassino – stoczona przez wojska alianckie z Niemcami w 1944 roku – była jedną z najcięższych zaciętych bitew podczas II wojny światowej. Polscy żołnierze pokazali w niej swoją niezłomność, upór i waleczność. Właśnie mija 75 lat od bitwy pod Monte Cassino i 26.rocznica przyjęcia tradycji Pułku 4 Pancernego „Skorpion”. Żołnierze Stowarzyszenia „Pancerny Skorpion”, mieszkańcy Opola i przedstawiciele różnych środowisk oddali hołd uczestnikom tamtych wydarzeń.

Hołd walczącym pod Monte Cassino Pancerniacy z Opola i mieszkańcy naszego grodu oddali przy Pomniku Bojowników o Polskość Śląska Opolskiego. Pamięć o tej krwawej bitwie jest mocno obecna w Opolu, gdzie funkcjonuje Stowarzyszenie „Pancerny Skorpion”. To szczególne wydarzenie zwłaszcza dla żołnierzy z Pułku 4 Pancernego „Skorpion”, którzy brali udział w wydarzeniach z 1944 roku we Włoszech w bitwie pod Monte Cassino, oraz żołnierzy 102 Pułku Zmechanizowanego, przemianowanego rok później w 5 Brygadę Pancerną „Skorpion”, który odziedziczyły jego tradycje15 maja 1993 r., przed opolskim ratuszem.

Jak podkreślają historycy, walka o położony na wzgórzu klasztor, była trudna nie tylko militarnie. Niekiedy potrzeba chwili, by zadziała się Historia. Gen. Władysław Anders miał mniej więcej 10 minut na podjęcie decyzji, gdy w końcu marca 1944 r. wchodził do brytyjskiego dowództwa planującego atak na Rzym. Mówiąc „tak”, nie miał pojęcia, że zapisuje rozdział narodowej mitologii.

Polacy wiedzieli, co podjęto na konferencji w Teheranie, gdzie sprawy przyszłej Polski były już przesądzone.

Gen. Anders decydował o udziale żołnierzy 2 Korpusu w walce o Rzym, był nie tylko wojskowym, ale i politykiem. Zdawał sobie sprawę, że pod Monte Cassino zostaną poniesione wielkie straty, ale zamiast ginąć w nieważnych potyczkach, mają szansę na czyn spektakularny. Brytyjczycy oczywiście o tych ustaleniach nie informowali, ale w tym czasie Armia Czerwona była już na terenie Polski, Armia radziecka na zdobytych terenach brała wszystko jak swoje, a pozycja polskiego rządu w Londynie była bardzo słaba. Na dodatek wśród zachodnich sojuszników szerzyła się szeptanka, iż łożą na polskie wojsko grube pieniądze, ale ta armia nie walczy, więc może zrezygnować z inwestowania w Polaków i zostawić ich na tyłach.

Generał miał nadzieję, że zasługi 2 Korpusu na froncie włoskim sprawią, że Zachód nie zostawi Polski na pastwę Sowietów. Dziś wiadomo, że punkt widzenia Andersa był cudnie naiwny i słusznie krytykował go naczelny wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, bo w bitwie o ruiny klasztoru straty były ogromne, ale na ówczesne warunki Anders myślał racjonalnie.

Po raz pierwszy Polacy uderzyli na Monte Cassino 12 maja 1944 r. Klasztor Benedyktynów, zbudowany w VI w., był już kupą gruzów po alianckim nalocie w lutym. „Bombardowanie było nie tyle aktem wandalizmu, ile czystą głupotą z taktycznego punktu widzenia” – analizowali brytyjscy oficerowie. Dopiero wówczas Niemcy zamienili ruiny w twierdzę.

Pierwszy szturm nie powiódł się, tak jak wcześniej Nowozelandczykom, Amerykanom i Gurkhom. Na placu boju zostało wielu zabitych.

17 maja Polacy znów ruszyli. Ich atak miał odciągnąć uwagę Niemców od oddziałów brytyjskich i francuskich, których zadaniem było przełamanie niemieckiej obrony i otwarcie drogi na Rzym.

– Wśród historyków istnieje zasadniczy spór – opowiada Śledziński – czy Polacy zdobyli klasztor, a może tylko go zajęli? W naszej patriotycznej opowieści Polacy oczywiście zdobyli ruiny, w końcu z jakiegoś powodu maki pod Monte Cassino zamiast rosy piły polską krew. Najpewniej Niemcy uciekli z dwóch powodów: obawiali się Francuzów, a polski napór był bardzo silny.

Co nie zmienia faktu, iż dzielność polskich żołnierzy była niezwykła, wielu poległo, zaś dowodzenie gen. Andersa okazało się przemyślane i skuteczne.

Szczególne zasługi Polaków pod Monte Cassino – podkreśla pułkownik broni pancernej Edward Głowacki. Jest jednym z ostatnich żyjących żołnierzy Pułku 4 Pancernego Skorpion”, który walczył o Monte Cassino. Płk. E. Głowacki – to nie była pierwsza ofensywa Polska, już była Kanadyjska, innych państw, ale dopiero Polacy zdobyli Monte Cassino, które jest symbolem bohaterstwa Polskich Żołnierzy, ale należy mówić o całej kampanii włoskiej. Gdzie żołnierze 2 Korpusu a w tym pancerniacy Pułku 4 Pancernego Skorpion takich bitew mieli tysiące, walczyli, zdobywali, oddawali to, co najcenniejsze – swoje życie za wolność i przyszłość naszej ojczyzny.

Szturm na Monte Cassino ma niekwestionowane miejsce w narodowej mitologii. Od czasów Bitwy Warszawskiej polskie oręże nie mogło przypisać sobie spektakularnych zwycięstw. Na dodatek bitwa mieści się w tak bardzo polskim kontekście: walczymy, krwawimy, zwyciężamy, a i tak zostaniemy zdradzeni. W maju 1944 r. niewiara w lojalność aliantów, lęk przed Armią Czerwoną i sowiecką dominacją nad Polską były o wiele większe od radości ze zwycięstwa żołnierzy gen. Andersa.

Po 75 latach od bitwy pod Monte Cassino – opolanie pielęgnują pamięć W obchodach wzięli udział weterani i kombatanci, przedstawiciele lokalnych władz, żołnierze z jednostek wojskowych garnizonu opolskiego i mieszkańcy Opola. Szczególną grupę uczestników uroczystości stanowili członkowie Stowarzyszenia „Pancerny Skorpion”, którzy pielęgnują pamięć o Pułku 4 Pancerny „Skorpion”, biorącym udział w bitwie o Monte Cassino. Wojskową oprawę uroczystości zabezpieczali żołnierze z 10 Opolskiej Brygady Logistycznej oraz muzycy z Orkiestry Reprezentacyjnej Wojsk Lądowych z Wrocławia.

Obchody rozpoczęły się od mszy świętej w kościele bł. Czesława w intencji poległych we Włoszech żołnierzy. Z kościoła żołnierze i weterani udali się na cmentarz komunalny Opole – Półwieś, aby złożyć kwiaty na grobie śp. pułkownika Stanisława Glińskiego, pierwszego dowódcy Pułku 4 Pancernego „Skorpion”. Po złożeniu kwiatów prezes Stowarzyszenia „Pancerny Skorpion” podpułkownik Zbigniew Koziarz, przypomniał sylwetkę, szlak bojowy oraz dokonania pierwszego dowódcy Pułku 4 Pancernego „Skorpion”.

Główne uroczystości z okazji 75. rocznicy bitwy pod Monte Cassino rozpoczęły się punktualnie o godzinie 12.00 pod pomnikiem Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego. Kompanię honorową, poczet flagowy i posterunek honorowy stanowili żołnierze z 91 batalionu logistycznego z 10 Opolskiej Brygady Logistycznej im. płk Piotra Wysockiego.         Dowódca uroczystości mjr Maciek Leśniak.

Dowódca kompanii honorowej por. Robert Maniaczyk.

Dowódca pocztu sztandarowego ppor. Wojciech Brandys

– Sztandarowy – sierż. Stanisław Mikoda

– Asysta – kpr. Grzegorz Gradowicz

Dowódca pocztu flagowego – st. kpr. Piotr Pachacz

– Flagowy – st. szer. Szymon Małolepszy

– Asysta – kpr. Piotr Piśniak

Posterunek honorowy przy pomniku

Rozprowadzający – st. chor. szt. Krzysztof Kowalczyk

– st. szer. Radosław Dzięcieleski

– szer. Wojciech Dybalski

Apel Pamięci – czytał kpt. Krzysztof Kwiatkowski.

Proporcowym proporca Pułku 4 Pancernego ,,Skorpion”  chor. Jan Potoczny

Dowódca Orkiestry Reprezentacyjnej Wojsk Lądowych z Wrocławia por. Jacek Putra, kapelmistrzem sierż. Hubert Walęciak.

Po podniesieniu flagi państwowej na maszt, odegraniu hymnu państwowego przez Orkiestrę Reprezentacyjną Wojsk Lądowych z Wrocławia odczytano Apel Pamięci. Gdy ucichły wystrzały salwy honorowej oddanej przez żołnierzy 10 Brygady Logistycznej, zebrani złożyli pod pomnikiem wiązanki kwiatów. Na zakończenie uroczystości muzycy z Wrocławia odegrali wiązankę pieśni patriotycznych. Głębokie wzruszenie wśród weteranów wywołała melodia piosenki „Czerwone maki spod Monte Cassino”.

Po uroczystościach mieszkańcy miasta mieli okazję obejrzeć zabytkowe pojazdy wojskowe oraz historyczne mundury prezentowanie przez miłośników militariów zrzeszonych w grupach rekonstrukcyjnych.

Tekst ppłk rez. dr n. hum. Jan Zadworny

Zdjęcia Radosław Moszczyński

 

UWAGA !!!!

Szanowni Państwo.

Zarząd Stowarzyszenia „Pancerny Skorpion” informuje wszystkich członków, zaproszonych gości i mieszkańców Opola, że nastąpiła zmiana miejsca naszej uroczystości obchodów 75. rocznicy o Monte Cassino i święta Stowarzyszenia „Pancerny Skorpion” w dniu 18 maja 2019 r.

Zmiana dotyczy tylko miejsca uroczystości przed ratuszem włodarzy miasta Opola. Godzina zostaje ta sama 12.00.

Uroczystość o godz. 12.00 nie odbędzie się na placu przed ratuszem lecz na Placu Wolności przy Pomniku Bojowników o Polskość Śląska Opolskiego.

Za zmianę miejsca uroczystości przepraszamy.

Zarząd

Stowarzyszenia „Pancerny Skorpion”

XXVII OFICERSKI RAJD KONNY ,,SKORPIONA’’

Dąbrówka Łubniańska – Bory Stobrawskie   21-23.06.2019 r.

  CELE RAJDU:

  1. Kultywowanie pięknych tradycji jeździeckich Wojska Polskiego;
  2. Popularyzowanie jeździectwa jako formy rekreacji i wypoczynku.

ORGANIZATOR:

Stowarzyszenie ,,Pancerny Skorpion” – Opole LKJ Ostroga Opole.

REGULAMIN  RAJDU

WARUNKI UCZESTNICTWA

   W rajdzie uczestniczą patrole dwuosobowe , których członkowie umieją posługiwać się mapą wojskową 1:50000 / użycie GPS grozi dożywotnim wykluczeniem z udziału w rajdzie /, strzelać z broni krótkiej oraz władać szablą w siodle. Patrole wojskowe występują w ubiorze polowym lub służbowym , patrole reprezentujące kluby i organizacje jeździeckie kultywujące tradycje kawaleryjskie – zgodnie z regulaminem mundurowym okresu międzywojennego. Pozostałe patrole strój rajdowy – obowiązkowo nakrycie głowy. W wyniku losowania ustala się kolejność startu do pierwszego etapu rajdu , w drugim etapie rajdu jako pierwszy startuje patrol zajmujący ostatnie miejsce po pierwszym etapie rajdu. Na mecie pierwszego i drugiego etapu rajdu obowiązkowe badania weterynaryjne.

Zawodnicy w ciągu dwóch dni rajdu mają do pokonania trasę liczącą około 100 km. po bezdrożach Borów Stobrawskich.

W ramach rajdu przewidywane są następujące próby :

– Próba skoków przez przeszkody (z elementami military) , jest to połączenie klasycznych elementów skoków konnych przez przeszkody (trzy przeszkody ) o wysokości do 60 cm . z władaniem szablą w siodle ( cięcia , pchnięcia, zbieranie pierścieni ).

– Próba terenowa (cross country) , jest biegiem konnym patroli na orientacje    rozgrywanym w dwóch etapach po ok. 50 km.,  mapa wojskowa z punktami kontrolnymi.

– Próba strzelania rozgrywana jest na jednym z punktów kontrolnych, broń krótka, odległość 25 m. , pozycja stojąca, 5 strzałów.

PROGRAM

            21.06.2019 r.( piątek )

 10.00 – Odprawa techniczna.

10.30 – Przegląd weterynaryjny.

11.30 – Uroczysta zbiórka uczestników rajdu – otwarcie rajdu.

12.00 –  Próba skoków i start do I etapu rajdu – posiłek na jednym z punktów kontrolnych.

21.00 – Ogłoszenie wyników I etapu rajdu , odprawa techniczna.

              22.06.2019 r.(sobota )

 8.00.–  Start do II etapu rajdu – posiłek na trasie  etap

21.00 – Ognisko.

             23.06.2019 r.( niedziela )

11.00 –  Uroczyste zakończenie rajdu – wręczenie nagród .

 

  Sprawy organizacyjne

–  Przyjazd uczestników rajdu do Stadnina Koni Kalinówka – Dąbrówka Łubniańska ul Szkolna 13, Gmina Łubniany w godzinach popołudniowych 2006.2019 r. lub rano 21.06.2019 r.

–  Zakwaterowanie uczestników rajdu na terenie stadniny odpłatnie – 20 zł. za dobę,  zabrać śpiwory, w pokojach hotelowych – 60 zł. za dobę /ilość miejsc ograniczona/.  Konie 20 zł. za dobę z

wyżywieniem.

–   Wpisowe 70 zł. – dokonujemy w dniu rozpoczęcia rajdu.

–   Pełne zabezpieczenie gastronomiczne na terenie stadniny odpłatnie.

–   Zgłoszenia do rajdu z podaniem ilości uczestników prosimy przesyłać na

adres : Stowarzyszenie ,,Pancerny Skorpion” ul. Wróblewskiego 46

45-867 Opole lub tel. 504194785 do  10.06.2019 r.. (ilość uczestników rajdu

ograniczona).

–  Organizatorzy nie biorą odpowiedzialności za wypadki powstałe w czasie rajdu .

 

NAGRODY

Siodło jeździeckie , szable , ogłowia , puchary oraz wiele innych nagród ufundowanych przez sponsorów. Każdy uczestnik rajdu otrzymuje dyplom , koszulkę rajdową , nalepkę rajdowa.

 

                                                                                                                                                    Komandor Rajdu

                                                                                                                                     Ppłk rez. Zbigniew Koziarz

ZAPROSZENIE

ZARZĄD STOWARZYSZENIA „PANCERNY SKORPION” MA ZASZCZYT ZAPROSIĆ WSZYSTKICH CZŁONKÓW STOWARZYSZENIA, MIESZKAŃCÓW OPOLA I SYMPATYKÓW NASZEGO STOWARZYSZENIA NA OBCHODY 75.ROCZNICY BITWY O MONTE CASSINO I ŚWIĘTO STOWARZYSZENIA „PANCERNY SKORPION” W DNIU 18 MAJA 2019 R.

PROGRAM:

9.30 MSZA ŚWIĘTA W KOŚCIELE BŁ. CZESŁAWA

w intencji poległych i zmarłych żołnierzy Pułku 4 Pancernego „Skorpion” i 5 BPanc „Skorpion”

11.00 ZŁOŻENIE KWIATÓW

na grobie pierwszego dowódcy Pułku 4 Pancernego „Skorpion” – śp. płk St. Glińskiego

12.00 ZŁOŻENIE KWIATÓW POD TABLICĄ PAMIĄTKOWĄ NA RATUSZU

12.30 SPOTKANIE SKORPIONÓW Z WŁADZAMI MIASTA W RATUSZU

14.30 SPOTKANIE TOWARZYSKIE W KLUBIE SKORPIONA.

Sztandar dla 5 Brygady Pancernej „Skorpion” to już 24 lata minęły od tych pamiętnych chwil.

Sztandar dla 5 Brygady Pancernej „Skorpion”

 

Zgodnie z Ustawą z dnia 12 lutego 1993 roku „O znakach Sił Zbrojnych, w grudniu 1994 roku z inicjatywy Prezydenta Miasta Opola Leszka Pogana, ukonstytuował się Komitet Fundatorów Sztandaru 5 Brygadzie Pancernej „Skorpion”. Obok Prezydenta Miasta, w skład komitetu weszli:

– Prezes Towarzystwa Przyjaciół Opola Leopold Swiderski;

– Prezes Zarządu Wojewódzkiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Opolu Mieczysław Kondera;

  • Prezes Związku Kombatantów Rzeczypospolitej i Byłych Więźniów Politycznych płk w st. spocz. Stefan Szelka;
  • Dyrektor Banku PKO S.A. w Opolu Zbigniew Bielaczyc.

Na czele Komitetu stanął Prezydent Miasta Opola Leszek Pogan, a Komitet na swym posiedzeniu postanowił:

  • Wystąpić do MON z wnioskiem o zgodę na ufundowanie sztandaru;
  • Wystąpić z wnioskiem do Pana mjr. Mieczysława Białkiewicza by zechciał przyjąć godność honorowego przewodniczącego;
  • Utworzyć konto w Banku PKO S.A. oraz zwrócić się do instytucji, zakładów pracy, przyjaciół brygady i osób prywatnych o wsparcie inicjatywy.

Idea ufundowania sztandaru dla 5 Brygady Pancernej „Skorpion” została przez wielu przyjaciół brygady wsparta m.in.:

  • Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego w Opolu;
  • Kludi – Armaturen Spółka z o.o.;
  • E. „Energobudowa” Zakład Generalnego Wykonawstwa Elektrowni Opole;
  • Związek Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych, Zarząd Wojewódzki w Opolu;
  • Bank PKO S.A w Opolu.;
  • Transport-Import, Eksport, Handel Hurtowy i Detaliczny – Adam Mytiuk Opole;
  • Zakłady Cementowo — Wapiennicze „Górażdże” w Choruli;
  • Regionalne Towarzystwo Handlu Zagranicznego „Promopol” Opole;
  • Zakłady Graficzne im. J. Łangowskiego w Opolu;
  • Przedsiębiorstwo Eksportu Usług Technicznych OPEX Opole;
  • POLSADORO w Opolu;
  • PMUE „Remak” w Opolu;
  • Cementownia „Odra” S.A. Opole;
  • Murarstwo-Posadzkarstwo – Jerzy Iskierka – Kotorz Mały;
  • Związek Inwalidów Wojennych RP, Zarząd Oddziału w Opolu;
  • Izba Rzemieślnicza w Opolu
  • Towarzystwo Przyjaciół Opola w Opolu;
  • Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Zarząd Oddziału w Opolu;
  • Białkiewicz – Wielka Brytania;
  • Antosewicz – USA;
  • Koło Pułku 4 Pancernego Skorpion – Wielka Brytania;
  • Domiszewski – Wielka Brytania;
  • Zieleń Miejska Spółka z o.o. Opole.

W dniu 18 maja 1995 r.  na uroczystej zbiórce został zgonie z ceremoniałem wojskowym pożegnany sztandar 102 pz i odwieziony do muzeum WP w Warszawie.

Pożegnanie sztandaru 102 pz przez dowódcę 5 BPanc ppłk R. Kubackiego

Ostatnia defilada żołnierzy przed sztandarem 102 pz. Od lewej dowódca uroczystości kpt. J. Zadworny, poczet sztandarowy w składzie: dowódca pocztu ppor. M. Szwagrzyk, sztandarowy chor. Romuald Mazurkiewicz, asysta plut. W. Zalewski

 

20 maja 1995 r. na rynku Opola przed ratuszem opolskim, zebrali się weterani Pułku 4 Pancernego „Skorpion”, Minister Stanu w kancelarii Prezydenta RP, Mieczysław Wachowski, dowódca Wojsk Lądowych gen. dyw. Zbigniew Zalewski, dowódca ŚOW gen. dyw. Janusz Ornatowski, dowództwo 10 SDZ z dowódcą gen. bryg. E. Szwagrzykiem i przedstawiciele sąsiednich dywizji i brygad, a także władze województwa opolskiego i miasta Opola. Odbyła się uroczystość  wręczenia sztandaru dla 5 BPanc „Skorpion”.

Na centralnym placu Opola, weterani i zaproszeni gaście, w lewo od podwyższonego tarasu. Dalej w lewo, prostopadle do naszych szeregów, ustawiły się poczty sztandarowe organizacji społecznych i harcerzy z Opola. Wszyscy czekają na wprowadzenie pododdziałów, dla których zarezerwowano ulicę równoległą do ściany Ratusza. Na plac przy dźwiękach wojskowej orkiestry maszeruje na czele dowódca uroczystości mjr Jan Zadworny i nie, co później na placu pojawia się prowadzona przez niego kolumna pododdziałów 5 BPanc z kompanią honorową z pocztem sztandarowym i proporcem pułkowym ”Skorpionów”, a dalej pozostałe pododdziały brygady. Przybywa przedstawiciel Prezydenta RP. Po złożeniu meldunku przez dowódcę 5 BPanc, przechodzą przed frontem pododdziałów, oddają honory sztandarom i zajmują miejsce wśród zaproszonych osób stojących na tarasie. Słychać kolejne komendy. „Poczet flagowy do podniesienia flagi państwowej –Wystąp!” Poczet z flagą biało-czerwona, podchodzi do masztu przy ścianie Ratusza. Hymn. Sprawnie wciąga na maszt flagę. Wszystko odbywa się w oprawie muzycznej, doskonałej orkiestry 10 DZ.

Przed frontem pododdziałów 5 BPanc i przed trybuną honorową, na stole nakrytym zielonym suknem, na którym rozłożono sztandar z drzewcem, przygotowany do poświęcenia i wbicia gwoździ pamiątkowych, przypominających tradycje i uczestników uroczystości.

Rozpoczynają się okolicznościowe przemówienia. Akt nadania sztandaru 5 BPanc  „Skorpion” odczytał Minister Stanu w kancelarii Prezydenta RP, Mieczysław Wachowski. Kapelani: ks. kpt. Z. Dymitruk i Ojciec płk Adam Studziński przeprowadzili wspólną ceremonię poświęcenia sztandaru. Rodzicami chrzestnymi sztandaru byli mjr  M. Białkiewicz i żona pierwszego dowódcy Pułku 4 Pancernego „Skorpion” płk.  Stanisława Glińskiego, pani Zofia Glińska. Autor jako dowódca uroczystości szczególnie przeżyłem ceremoniał wręczenia sztandaru żołnierzom brygady. Tak to wspominam: „Przed stołem staje minister M. Wachowski…podniósł wysoko sztandar, ukazując obie jego strony przez moment widziałem na pierwszej z nich, w środku dużego białego orła otoczonego wieńcem laurowym a w białych narożnikach, cztery piątki, w środku mniejszych, złotem wyszytych wieńców laurowych… na drugiej stronie, w centralnej pozycji, otoczone dużym laurowym wieńcem trzy słowa: BÓG, HONOR, OJCZYZNA…, a w czterech białych narożnikach, w okrążeniu małych wieńców laurowych cztery odznaki: herb Opola, Znak Pancerny, Krzyż Pułku 4 Pancernego. Krzyż 4 Baonu Czołgów. Chwila ta trwała krócej, niż jej opis, lecz utrwaliła się w mej pamięci nad wyraz mocno. Podniesiony wysoko sztandar pochyla się nad dowódcą brygady, który przyklęknął… ten ujmuje ręką skraj jego płata i całuje.., powstaje.. ujmuje drzewiec… przekazuje go ustawionym przed nim żołnierzom pocztu sztandarowego”.

Poczet sztandarowy przy dźwiękach orkiestry przechodzi przed frontem pododdziałów i zajmuje miejsce przy proporcu dowódcy Pułku 4 Pancernego „Skorpion”, który uosabia tradycję przekazaną przez weteranów.

Pododdziały brygady defiladą kończą uroczystość wręczenia sztandaru. Publiczność nie szczędziła braw.

Minister M. Wachowski dokonuje przeglądu pododdziałów 5 BPanc

Minister Wachowski wita się z dowództwem 5 BPanc od lewej mjr J. Zadworny-szef sztabu, mjr E. Ambicki – szef logistyki, mjr H. Gmyrek – szef szkolenia

Goście Honorowi na uroczystości wręczenia sztandaru

Od lewej Z. Filinger, mjr E. Ambicki, mjr H. Gmyrek, O. płk A. Studziński, ks. kpt. Z. Dymitruk

Akt nadania sztandaru 5 BPanc  „Skorpion” odczytał Minister Stanu w kancelarii Prezydenta RP, Mieczysław Wachowski

          

Poświęcenie sztandaru dokonują ks. kpt. Z. Dymitruk i O. płk  A. Studziński

            Rodzice chrzestni sztandaru

       Zofia Glińska, mjr M. Białkiewicz
   

 

 

 

 

 

Minister M. Wachowski, gen. dyw. Z. Zalewski, gen. dyw. J. Ornatowski wbijają symboliczne gwoździe w drzewiec sztandaru

 

                       

Wojewoda opolski R. Zembaczyński                         Prezydent miasta Opola L. Pogan

 

     

Minister M. Wachowski przekazuje  sztandar dla dowódcy ppłk R. Kubackiego

Ppłk dypl. R. Kubacki przekazuje sztandar dla pocztu sztandarowego. Dowódca pocztu ppor. M. Szwagrzyk, sztandarowy st. chor. R. Mazurkiewicz, asysta chor. W. Zalewski  W głębi autor książki jako Dowódca uroczystości

Ppłk R. Kubacki oddaje salut sztandarowi

Prezentacja sztandaru przed frontem pododdziałów brygady

Wręczenie odznaki pamiątkowej 5 BPanc dla ministra M. Wachowskiego

            

Gen. dyw. Z. Zalewskiego                              Gen. dyw. J. Ornatowskiego

 

                     

Płaty sztandaru 5 BPanc „Skorpion”

Po defiladzie udajemy się do Ratusza, dokąd wszystkich honorowych gości, w tym szczególnie weteranów zaprosił Prezydent Miasta Opola, Leszek Pogan na lampkę wina, oprócz oficjalnych wypowiedzi na tematy związane z uroczystością, wiele ciepłych słów zostało powiedzianych na temat stosunków wojskowo – cywilnych na terenie garnizonu opolskiego. Usłyszeliśmy, że działalność dywizji obok codziennego żołnierskiego szkolenia rozciągała się także na współpracę ze społeczeństwem, środowiskami kombatanckimi oraz organizacjami społecznymi. Dowiedzieliśmy się, że stało się to ciągłą tradycją 10 Sudeckiej Dywizji Zmechanizowanej. Dlatego wielu żołnierzy za pracę na rzecz swoich miast zostało uhonorowanych odznakami zasłużonych.

Po uroczystości odsłonięcia tablicy na opolskim  ratuszu  Minister Stanu w kancelarii Prezydenta RP, Mieczysław Wachowski, dowódca Wojsk Lądowych gen. dyw. Zbigniew Zalewski, dowódca ŚOW gen. dyw. Janusz Ornatowski, szef logistyki ŚOW gen. bryg. A. Goliszewski, szef sztabu 10 Dywizji płk A. Tkacz, wojewoda opolski R. Zębaczyński przybili do sztabu 5 BPanc. Szef sztabu brygady mjr J. Zadworny złożył meldunek ministrowi M. Wachowskiemu. Szef sztabu brygady zapoznał z realizacją zadań szkoleniowych i działalnością bieżąca brygady. Gaście zostali zapoznani z tradycjami, jakie przyjęła i kontynuuje brygady oraz zwiedzili Sale Tradycji.

Goście zwiedzają Sale Tradycji 5 BPanc

Minister M. Wachowski otrzymał od szefa sztaby brygady mjr J. Zadwornego  pamiątkowy ryngraf

 

Wspólne zdjęcie w Sali Tradycji 5 BPanc; od lewej: gen. bryg. A. Goliszewski, gen. Dyw. Z. Zalewski, min. M. Wachowski, gen dyw. J. Ornatowski, mjr J. Zadworny, wojewoda opolski R. Zębaczyński, kpt. W. Taboła, płk A. Tkacz

Po spotkaniu w Ratuszu, autokary przewożą weteranów na cmentarz, gdzie zgodnie z utrwaloną już tradycją spotykają się w komplecie z uczestnikami uroczystości, by złożyć kwiaty na grobie naszego pierwszego dowódcy Pułku 4 Pancernego „Skorpion”, śp. płk dypl. Stanisława Glińskiego. Grób nakrywa już piękna płyta z ciemno – szarego granitu. Honory Pułkownikowi oddał nowy sztandar jednostki.

 

Kwiaty składają por. E. Głowacki, mjr M. Białkiewicz, kpt. J. Matykiewicz

 

Dowództwo brygady oddaje honory płk S. Glińskiemu. Od lewej: ppłk R. Kubacki ppłk A. Mataniak, mjr J. Zadworny

Zgodnie z miejscowym zwyczajem w godzinach popołudniowych i wieczornych spotykamy się na podmiejskim poligonie z żołnierzami Brygady i mieszkańcami Opola. Licznie przybyły także rodziny żołnierzy zawodowych. W programie mieścił się pokaz broni i pojazdów bojowych, te ostatnie przyciągały przede wszystkim młodzież, ale i starsi, ze mną włącznie, zaglądali do wnętrza pojazdów. Młodzi żołnierze udzielali                                           

dokładnych, fachowych odpowiedzi na pytania, imponując opanowaniem przedmiotu. Na tle nieba popisywali się piloci, na ziemi zaś w grupa antyterrorystyczna opolskiej policji. Na strzelnicy swoje umiejętności sprawdzali ci obywatele, którym we krwi pozostały jeszcze wojskowe nawyki.

Niestrudzona orkiestra dywizji stwarzała nastrój sprzyjający rozmowom toczonym przy stołach, które rozstawiono w namiotach – halach, przysmaków rozstawionych na stołach nie będę wspominał, aby ci, którzy nie mogli być razem z nami, nie popełnili grzechu zazdrości.

Ci, którzy częściej zjawiali się w Opolu, zaprzyjaźnili się z wieloma osobami i ich rodzinami. Oprócz takich spotkań jak wspomniany wyżej festyn, opolscy przyjaciele weteranów wykorzystywali również przerwy występujące w programie uroczystości i zapraszali kilkuosobowe grupki weteranów do swoich mieszkań. Poznawali ich, więc w środowisku rodzinnym, wśród sprzętów, przemiłych dzieci.

Ten przekaz, w którym nie sposób zrelacjonować wszystko co wydarzyło się w 1995 roku, myślę że pozwoli czytelnikowi zorientować się dokładniej w stosunkach jakie łączyły weteranów  z opolską jednostką, z opolskimi „Skorpionami”.

Ta sympatia, koleżeństwo i przyjaźń między weteranami a młodymi „Skorpionami” trwała do chwili aż Bóg wezwał ich do siebie na wieczną wartę.

 

Opracowano na podstawie książki „Opolski garnizon wojskowy w latach 1989-2009” T. I. wydana 2014 r. autor Jan ZADWORNY

Pamiętamy śp. o. gen. bryg. Adama Franciszka Studzińskiego

Jedenasta rocznica śmierci zmarłego 2 kwietnia 2008 r. w 97. roku życia o. gen. bryg. Adama Studzińskiego, krakowskiego dominikanina, żołnierza, harcerza, konserwatora zabytków, minęła zupełnie bez echa.

S  

Jego biografią można by śmiało obdzielić kilka osób o bogatym życiorysie. Urodził się 2 czerwca 1911 r. we wsi Strzemień w powiecie żółkiewskim. Po ukończeniu gimnazjum im. hetmana Żółkiewskiego w Żółkwi, w 1927 r. wstąpił do dominikanów. Święcenia przyjął we Lwowie z rąk abp. Eugeniusza Baziaka 7 marca 1937. – Wyświęcono nas siedmiu. Wszyscy wytrwali w kapłaństwie – mówił mi o. Adam.

Studiował filozofię i teologię we Lwowie i Warszawie. Wybuch wojny zastał go w krakowskim konwencie przy ul. Stolarskiej. 4 września, pod bombami wyruszył z Krakowa do Czortkowa (miał tam zostać katechetą). Dotarł po 9 dniach dramatycznej wędrówki. Po wkroczeniu bolszewików, za aprobata przełożonych, pojechał dalej. Chciał koniecznie zostać w Polsce. Schronił się więc w klasztorze sióstr Notre Dame. – Bolszewicki komisarz rozpoznał jednak we mnie księdza, wiec musiałem przejść granicę z Węgrami – wspominał. Początkowo przebywał w obozie dla uchodźców cywilnych ale wydostał się stamtąd do klasztoru dominikanów w Budapeszcie.

Duszpasterzował w obozach dla uchodźców cywilnych i wojskowych. – W październiku 1939 r. pojechałem ze Mszą św. do obozu w Nagucenku, gdzie Węgrzy mieli odprowadzić do granicy z Niemcami 900 naszych żołnierzy, którzy zgłosili chęć powrotu. Przemówiłem do żołnierzy. Płacząc, prosiłem ich, by nie szli do Niemców. Ale żołnierski tłum nie słuchał. Jedynie 300 osób z tej grupy pozostał – wspominał. Nie brakowało innych momentów dramatycznych. W czerwcu 1940 r., już po upadku Francji, o. Adam chciał, wywieźć 60 żołnierzy z obozu dla internowanych. Przygotowania do ucieczki wykryto i udało mu się wraz kilkoma osobami uciec. Przedostał się do Budapesztu, ale był już „spalony”. Przerzucono go do Jugosławii. Potem przez Grecję wyjechał do Palestyny.

Ojciec Adam ucieczką ustrzegł się przed śmiercią i prześladowaniami przez NKWD, ale nie zrezygnował ze służby. Jako kapłan wędrował razem z polskimi żołnierzami. Udał się na Węgry, skąd przez Jugosławię, Grecję oraz Turcję dotarł 20 marca 1941 roku do wybrzeży Palestyny. Po drodze prowadził cały czas pracę duszpasterską. W 1942 roku ojciec Studziński wstąpił do Wojska Polskiego i został kapelanem 4 batalionu czołgów, który prawie rok później został przemianowany na 4 pułk pancerny. I to właśnie z tym pułkiem odbył swoją największą kampanię wojenną we Włoszech w 1944 r.

Jako kapelan Czwartego Pułku Pancernego „Skorpion”, czynnie brał udział w bitwie pod Monte Casino. Wykazał się w czasie tych walk odwagą i troską o innych. Przez żołnierzy nazywany był przekornie „panem Adamem”. W czasie bitwy, gdy ruszył pierwszy atak na wzgórze, szedł przed czołgami, usuwał rannych żołnierzy spod gąsienic czołgów i udzielał im pociechy duchowej.

 „4 maja 1944 r. kazano mi wyjechać w rejon Monte Cassino. Poszedłem na linię z pierwszymi oddziałami pułku. Jechaliśmy z lekarzem w wozie pancernym tuż za czołgami. Ogień artylerii zlewał się w jedno wycie. Czasami odgłosy przypominały rzucanie garnkami po kuchni. W pierwszym dniu bitwy, 12 maja byłem zrozpaczony wielką liczbą zabitych i rannych. Wyprawiłem się na wzgórze »Widmo« gdzie szedł atak. Potem wycofywałem się pod kulami, udzielając rannym posługi. Zaszokował mnie widok jednego z rannych. Patrzę, a on ma zupełnie rozbite ciemię i w ogóle nie widzę mózgu. A przecież ze mną gadał!”. O. kpt. Studziński nieustannie przemieszczał się pod kulami po polu bitwy. „Po udzieleniu absolucji i namaszczeniu rysowałem ołówkiem chemicznym krzyżyk na czole rannego, aby potem kapelani na tyłach wiedzieli o posłudze. (…) Kilka razy byłem o krok od śmierci. Jednego razu duży odłamek uderzył w mój hełm. Nie zdążyłem się nawet zorientować, co się dzieje, gdy uderzenie postawiło mnie na głowie. Hełm był zupełnie zgięty, ale mnie ochronił” – pisał w swych „Wspomnieniach kapelana Pułku 4 Pancernego »Skorpion« spod Monte Cassino”. Za odwagę w służbie na pierwszej linii pod Monte Cassino, udekorowano go krzyżem Virtuti Militari, który do końca życia nosił dumnie na habicie.

Melchior Wańkowicz opisał to tak: Ksiądz Studziński, kapelan czołgistów, idzie z krzyżem przed pierwszym czołgiem, usuwa z drogi rannych, by ich uchronić przed zmiażdżeniem, bierze leżących na drodze za ramiona, ciągnie na brzeg drogi pod skałę, jeśli w ogóle może być mowa o brzegu, gdy o kilka cali w lewo – przepaść kilkusetmetrowa.

O ojcu Studzińskim i jego odwadze pisała również żona generała Władysława Andersa – Irena, w liście, który wysłała mu z okazji jubileuszu 70-lecia święceń kapłańskich (10 marca 2017 r.:

Mój świętej pamięci Mąż, generał Władysław Anders cenił niezwykle odwagę Ojca Generała i Jego troskę o żołnierzy 2. Polskiego Korpusu we Włoszech, okazaną między innymi w bitwie o Monte Cassino.

Z kolei ostatni Prezydent II Rzeczpospolitej na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, sam także niegdyś żołnierz Andersa, napisał:

Miałem szczęście spotykać się z Jubilatem i dziękuję mu za to, co swoją postawą przez całe życie reprezentował.

Dzień, w którym nastąpiło zdobycie klasztoru benedyktynów na Monte Cassino, o. Studziński wspominał:

Gdy więc, 18 maja rano, przyszła wiadomość, że mamy postąpić do przodu, przenieść się z punktem sanitarnym bliżej klasztoru, który jakoby miał być wzięty, zapanowała naprawdę wielka radość, bo 

 tym razem nie było wątpliwości, że jesteśmy bliżej końca. Radość ta doszła do szczytu, gdy wkrótce potem, gdy byliśmy już pod Gardzielą, przyszło potwierdzenie wiadomości o wzięciu klasztoru. Nie chciało się po prostu wierzyć, że już koniec tego wszystkiego, co było. Oblicza wszystkich tak często dotąd przygnębione, rozpogodziły się. We wszystkich wstąpiło nowe życie. Już napotkany żołnierz nie pytał mnie: «Kapelanie, kiedy to się skończy?». W Gardzieli, tylokrotnie wymienianej w dziennych bojowych rozkazach, w którą tyle krwi polskiej wsiąkło, zwłaszcza biednych saperów, którzy za wszelką cenę starali się ją rozminować, aby ułatwić przejście czołgom i która tak zajadle się broniła nie tylko minami ale i ogniem karabinów maszynowych z własnych stanowisk i z Mass Albanetty, stał spalony czołg śp. por. Ludomira Białeckiego. Jemu to, w losowaniu z ppor. Kochanowskim, przypadło to przejście przez Gardziel, o którym wiadomo było, że jest zaminowane i że ten, który pierwszy pokusi się je sforsować, będzie musiał prawie że na pewno wylecieć w powietrze. Przypuszczenie to spełniło się. Teraz stał jego spalony czołg, a obok niego leżała wieża, która choć waży 9 ton, została przez wewnętrzny wybuch amunicji zdmuchnięta z nasady czołgu. Spadając z niego wbiła się ona swą lufą głęboko w ziemię. Wybuch ten był następstwem zapalenia się amunicji czołgowej, jaki nastąpił wskutek wstrząsu po najechaniu przez czołg na miny, poukładane tutaj przez Niemców jedna na drugiej, dla zw

iększenia ich siły wybuchu. Załoga czołgu cała nie zginęła na miejscu, bo amunicja czołgu, składająca się głównie w takim wypadku z 150 pocisków artyleryjskich, nie wybuchła równocześnie z wybuchem min, lecz nieco później. Mogli więc jeszcze niektórzy, ale już paląc się, wyskoczyć z czołgu. Uczynili to, z pięcioosobowej załogi czołgu: ppor. Ludomir Białecki – dowódca czołgu i plut. Józef Nickowski – jego kierowca, którzy byli najbliżej włazów czołgu. Ale i oni pomarli. Pierwszy znalazł śmierć w zarośniętym tarniną rowie, odległym od czołgu jakieś 100–150 metrów, a drugi skończył życie po 8 dniach, w strasznych męczarniach, w szpitalu. Wyciągnięty los był więc prawdziwy, choć fatalny. Naokoło czołgu było aż czarno od spalenizny. Wszędzie walało się pełno odłamków z amunicji. […] Za Gardzielą teren się rozszerzał. Cały pokryty był czerwonymi makami, których wszędzie było pełno. Gęsto skupione leje po wybuchach pocisków armatnich i moździerzowych, i porzucone wraki czołgów amerykańskich, przy których jeszcze leżały czarne trupy ich spalonych załóg, świadczyły, że po tej pięknej łączce płonącej w tej chwili czerwienią maków, przechadzała się śmierć i po swojemu niszczyła życie. Czerwone maki w takiej sytuacji były jakimś anachronizmem – albo nieodpartym wołaniem życia, które wszystko przezwycięża, podobnie jak ten śpiew po krzakach na wzgórzach Monte Cassino rozlicznych słowików, który aż drażnił człowieka, gdyż był nie w porę, nieodpowiedni do ogólnego nastroju, jakby zgrzytem w melodii wojny, która od radości ucieka bo karmi się lękiem, rozdzierającym wołaniem rannego o pomoc i syci się śmiercią. I podobnie jak słowiki, które przerywały swoją pieśń życia tylko na chwilę, gdy w bezpośredniej bliskości od nich padł w krzaki pocisk, ale zaraz potem, zrazu nieśmiało, jakby na próbę pocmokując, znowu nuciły ją z tym większą siłą na nowo, tak i maki, gdzie tylko mogły tam rosły, walcząc o swoje prawo do życia na każdej piędzi ziemi, mimo że człowiek je deptał, nie zwracał na nie uwagi i wyrywał z korzeniami przez swoje pociski.

Lista jego zasług, pasji i prac jest jeszcze bardzo długa. Prawie do końca udzielał się duszpastersko wśród kombatantów, harcerzy i Kresowiaków. Organizował spotkania rocznicowe i pielgrzymki na Jasną Górę byłych legionistów, POW-iaków, żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego i II Korpusu. Był nieformalnym kapelanem krakowskiego oddziału Związku Legionistów Polskich. Od 1981 był honorowym kapelanem corocznego Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Dnia 3 maja 2006 prezydent RP awansował go na stopień generała brygady WP (w stanie spoczynku).

W latach 80.-tych stał się jednym z pierwszych, którzy odrodzili duszpasterstwo harcerskie, to właśnie on nadał mu charakter. Wraz ze współpracownikami wyremontował kościół św. Idziego przy Wawelu.  Organizował w nim Msze św. i rekolekcje dla harcerek i harcerzy. Te pasje rozwijał do końca swojego życia. Będąc naczelnym kapelanem ZHR w Polsce brał udział w IV Międzynarodowym Zlocie Harcerzy Polskich w Stanach Zjednoczonych w Rising Sun w dniach 15-28 sierpnia 1988 roku. Na tym Zlocie otrzymał nominację na harcmistrza.

Ojciec Adam Studziński zmarł 2 kwietnia 2008 r. w klasztorze krakowskim. Został znaleziony martwy na łóżku w swojej celi wieczorem. Uroczystości pogrzebowe odbyły się pięć dni później w Krakowie i miały uroczysty charakter. Po mszy św. w kościele Dominikanów, której przewodniczył kardynał Franciszek Macharski a kazanie wygłosił ordynariusz polowy Wojska Polskiego, biskup Płoński, kondukt żałobny przeszedł na Cmentarz Rakowicki, gdzie o. Adam Studziński pochowany został z wojskowymi honorami w Alei Zasłużonych.

Rok przed śmiercią, w Święto Niepodległości, odebrał z rąk prezydenta RP Krzyż Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Wcześniej otrzymał Krzyż Waleczny, Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami, Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino i Medal Wojska Polskiego oraz brytyjski Defence Medal, Star 1939-45, War Medal 1939-45 i Africa Star. Kilka miast i gmin dołączyła go do grona honorowego Obywatela.

Po śmierci plac przy kościółku św. Idziego w Krakowie, gdzie spotykał się z harcerzami został nazwany jego imieniem. A w Łodzi został o nim nakręcony dokumentalny film biograficzny.

Tekst został opracowany na podstawie artykuły „Kapelan spod Monte Cassino. Historia ojca Adama Studzińskiego OP” autor Marek  MIŁAWICKI OP

Zdjęcia Jan Zadworny